gsb dzień 11 Muzeum Nikifora
||

GSB dzień 11. Trasa: Krynica-Zdrój – Regietów

GSB dzień 11. Trasa: Krynica-Zdrój – Huzary – Mochnaczka Niżna – Banica – Ropki – Hańczowa – Kozie Żebro – baza namiotowa w Regietowie

Dzień przerwy bardzo nam się przydał. Nie tylko wypoczęliśmy i naładowaliśmy baterie, ale także zaopatrzyliśmy się w nowe wkładki do butów, co zdecydowanie podniesie komfort marszu na kolejnych etapach wędrówki. Jednak pora wracać na szlak. Dosyć tego lenistwa. Poza tym w końcu wkraczamy w upragniony Beskid Niski. Chcemy się przekonać, czy słynne błota tego pasma rzeczywiście zasługują na taką sławę, bo w rozmowach czy w relacjach ze szlaku każdy o nich wspomina. 

Jedenasty etap wędrówki rozpoczynamy w Krynicy-Zdrój, a do przejścia mamy blisko 29 km. Chcemy zakończyć dzień w bazie namiotowej w Regietowie, a po drodze czeka nas przejście w bród i strome zejście z Koziego Żebra. 

Budzik dzwoni o godz. 5:00. Wstajemy zrelaksowani i wypoczęci z nową energią do dalszej wędrówki. Po porannej toalecie zabieramy się za śniadanie i trochę tego wychodzi, bo ledwo wciskamy w siebie sporą ilość jedzenia. Jajecznica z kilku jajek (po 4 na osobę) plus sałatka jarzynowa z majonezem, to niezły zastrzyk energii, ale póki co czujemy się ociężali, więc postanawiamy poleżeć chwilę w łóżku. Kwaterę opuszczamy o 7:00 i po przejściu 400 m ul. Polną dobijamy do GSB.

Krynica-Zdrój

Idziemy przez centrum uzdrowiska, by po kilku minutach dotrzeć do Bulwarów Dietla ciągnących się wzdłuż Kryniczanki. Podziwiamy krynickie budynki, a naszą uwagę zwraca wyróżniająca się morskim kolorem willa Romanówka z 1850 roku. Obecnie mieści się tutaj muzeum poświęcone historii i twórczości Nikifora, zaliczanego do grona najwybitniejszych malarzy naiwnych (prymitywistów)..

gsb dzień 11 Muzeum Nikifora
Willa Romanówka
Węgierska Korona
Węgierska Korona
Willa Witoldówka
Willa Witoldówka
Krynica-Zdrój
Krynica-Zdrój

Na krynickim deptaku podziwiać możemy również pomnik Nikifora Krynickiego autorstwa krakowskiego rzeźbiarza prof. Czesława Dźwigaja.  

Pomnik Adama Mickiwicza
Pomnik Adama Mickiewicza

Krynicki deptak mamy dla siebie, mijają nas pojedyncze osoby, a my zachwycamy się tym malowniczo położonym uzdrowiskiem. Trafia na listę miejsc, które chcielibyśmy bliżej poznać.

Po drodze mijamy pomnik Adama Mickiewicza i w oddali dostrzegamy znajome sylwetki, które kojarzymy z Internetu. Okazuje się, że nasze przypuszczenia są słuszne. Spotykamy Natalię, Tosię i Maćka, którzy akurat wybierają się na Jaworzynę Krynicką. Jeszcze chwilę rozmawiamy i każdy rusza w swoim kierunku. To było niezwykle miłe spotkanie na szlaku i mamy nadzieję, że nie ostatnie.

Następnie wchodzimy na ul. Kazimierza Pułaskiego, którą po ok. 1 km docieramy do miejsca, gdzie szlak odbija w lewo na Huzary. Wkraczamy do lasu i leśną ścieżką pniemy się stopniowo w górę. Szlak po mocnych opadach jest błotnisty i czasami zdarzają się uślizgi, ale to nie przeszkadza, żeby cieszyć się z porannej wędrówki. Po ok godzinie marszu docieramy na Huzary. Sam szczyt jest zalesiony i nie ma co liczyć na rozległe panoramy, więc nie zatrzymując się od razu zaczynamy schodzić w kierunku Mochnaczki Niżnej, do której mamy ok. 3,4 km. Na tym odcinku błota nie brakuje, ale dzięki temu, że idziemy dosyć ostrożnie, udaje się uniknąć efektownej wywrotki i błotnej kąpieli. Im niżej się znajdujemy, tym błota jakby przybywa.

Odbicie na Huzary GSB dzień 11
Odbicie na Huzary

Mochnaczka Niżna

Wychodząc z lasu na pola ukazuje nam się piękny widok na najwyższy szczyt Beskidu Niskiego po polskiej stronie – Lackową, na którą można wejść słynną „ścianą płaczu”. Niestety GSB tędy nie prowadzi, chociaż niektórzy wędrowcy specjalnie nadrabiają kilka km, żeby ją zdobyć. Jednak musimy skupić się na drodze, bo ścieżka jest rozjeżdżona przez ciągniki i tworzy rozległe „bagienko”. Chociaż bardzo się staramy, każdemu z nas przytrafia się zanurzenie nogi po kostkę w błocie.

Malownicze łąki przed Mochnaczką
Zbliżamy się do Mochnaczki Niżnej
Kąpiel błotna
Kąpiel błotna

Powoli zbliżamy się do wsi. Musimy tylko przekroczyć Mochnaczkę. Na szczęście do wyboru są dwie kładki lub przejście w bród. Decydujemy się na jedną z kładek i bezpiecznie pokonujemy potok. Tym samym zostawiamy za sobą kolejne górskie pasmo, czyli Beskid Sądecki, a wkraczamy w najrozleglejszą górską grupę w polskich Beskidach – Beskid Niski.

Przeprawa przez Mochnaczkę
Przeprawa przez Mochnaczkę

Wychodzimy na drogę asfaltową, którą docieramy do przystanku autobusowego. Zauważamy dwóch wędrowców z większymi plecakami, więc pytamy czy wędrują GSB. Okazuje się, że tak i to w tym samym kierunku co my. Chwilę jeszcze rozmawiamy i ruszamy dalej mówiąc do zobaczenia, bo i tak nie raz miniemy się dzisiaj na szlaku.

Zaraz za przystankiem szlak prowadzi do góry polną drogą. Kiedy się odwracamy, dostrzegamy dawną cerkiew łemkowską i zatrzymujemy się na chwilę, żeby nakręcić kilka ujęć.

Banica, Ropki, Hańczowa

Wędrujemy pośród pokrytych soczystą zielenią łąk z górami w tle i ponownie wchodzimy do lasu. Po chwili wypatrujemy sarnę i powoli się do niej zbliżamy. Cicho stawiamy kroki, tak aby nas nie usłyszała. Niestety nasze wysiłki zdały się na nic, bo poznani wcześniej panowie, nieświadomi szlakowej atrakcji, głośniej rozmawiali, co skutecznie spłoszyło zwierzę.

Od tego momentu wędrujemy razem. Schodzimy do Banicy, gdzie przeskakujemy z prawego brzegu na lewy brzeg potoku. Za Banicą trafiamy na potok, który trzeba pokonać w bród. Nie ściągamy jednak butów, tylko przechodzimy przez wodę, która sięga do połowy łydki. Dzień bez mokrych butów na GSB jest dniem straconym. Wychodząc na asfalt wyżymamy tylko skarpetki i lecimy dalej.

Ropki tuż tuż
Ropki coraz bliżej

Przed nami mniej ciekawy odcinek do Ropek, bo przez większą część trasy idziemy szeroką szutrową drogą, a widoki przysłaniają drzewa. Jedynie tuż przed samym zejściem pojawia się jakiś widoczek. Przez Ropki wędrujemy w pełnym słońcu, następnie mijamy Chatę Wędrowca GSB i kilkaset metrów dalej wychodzimy na asfalt.

Po ok. 2 km marszu szosą docieramy do Hańczowej, gdzie przechodzimy przez mostek na rzece Ropa. Idziemy jeszcze zobaczyć Cerkiew Narodzenia Bogurodzicy z 1801 r. i ruszamy w stronę Koziego Żebra.

Kładka na Ropie
Kładka na Ropie
Cerkiew w Hańczowej
Cerkiew w Hańczowej

Kozie Żebro

Za miejscowością wędrujemy wąską ścieżką nad strumieniem pomiędzy krzakami. Bardzo przyjemny fragment i mała odmiana od malowniczych łąk, a dzisiaj ma dodatkowy atut, bo daje wytchnienie od słońca, które grzeje niemiłosiernie.

Gdy wchodzimy do lasu wypatrujemy miejsce na popas i uzupełniamy kalorie przed podejściem. Po przerwie ruszamy pod górę i szybko zyskujemy wysokość. Następnie szlak się powoli wypłaszcza, a my niespiesznie docieramy na Kozie Żebro. Pomiędzy drzewami dostrzegamy zarys Tatr i przez chwilę sycimy oczy widokami. Pozostaje nam już zejście do Regietowa, gdzie na nocleg udamy się do bazy namiotowej.

O ile wejście na szczyt nie jest trudne, to na zejściu musimy bardzo uważać, bo szlak opada bardzo stromo. Schodzimy powoli, krok za krokiem i po pół godziny kolejną górę mamy za sobą.

Rotunda
Rotunda

Baza namiotowa w Regietowie

Pokonujemy dzisiaj ostatnie metry szlaku i docieramy do bazy namiotowej w Regietowie, gdzie możemy rozpocząć obozowe życie. W pierwszej kolejności zaspokajamy nasze brzuchy. Potem przygotowujemy posłanie pod wiatą, a na koniec korzystamy z bazowego prysznica, który jest bardzo orzeźwiający. Rozmawiamy z towarzyszami z Pomorza, a gdy zaczyna się ściemniać każdy zanurza się w śpiworze na zasłużony odpoczynek. Kończymy tym samym 11 dzień wędrówki na GSB.

Baza namiotowa w Regietowie GSB dzień 11
Baza namiotowa w Regietowie

W nocy budzi mnie chrobotanie. Zapewne mysz wyczuła papierek po batonie z orzechami. Na szczęście szmer cichnie. Otwieram oczy, a przed sobą widzę jedynie czerń. Czystą czerń niezabrudzoną światłem miejskich latarni i sklepowych neonów. Prawdziwa noc, której tak potrzebowałam. Jednak mój mózg zaczyna pracować i oceniać szanse na przetrwanie. Co najśmieszniejsze nie boję się niedźwiedzia. Zastanawiam się co by było gdyby zaatakował jeleń. Nasi towarzysze osłonięci są przez stoły, Kamil śpi od wewnętrznej strony wiaty, wiec wychodzi na to, że to ja byłabym jego celem i to mi jako pierwszej rozszarpałby porożem brzuch. Stwierdzam, że to nie pora na takie rozmyślania. Szczelnie otulam się śpiworem i zasypiam.

Mapa etapu

Poniżej zamieszczamy mapę z 11 etapu GSB i zapraszamy na relację filmową na YT

Podobne wpisy

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *