Hala Barania
||

GSB dzień 3. Trasa: Hala Barania — Schronisko Górskie PTTK Rysianka.

GSB dzień 3. Trasa: Hala Barania — Schronisko Górskie PTTK Rysianka

Jeśli nie chcesz mieć dziur w plecaku, to nie zostawiaj papierków po Snikersie. Taki wniosek nasuwa nam się po nocy spędzonej w szałasie na Hali Baraniej. Podwiesiliśmy torby z jedzeniem na drewnianej belce, ale zapomniałam o jednej ważnej rzeczy. Zapach orzeszków, nawet tych zjedzonych, przyciąga myszy. W nocy słyszeliśmy chrobotanie i jak się okazało rano,  te małe gryzonie wygryzły mi sporą dziurę w bocznej kieszonce plecaka.

Budzimy się o 5:00 i od razu wychodzimy z szałasu, żeby sprawdzić, jak wygląda sytuacja pogodowa. Natura zafundowała nam niesamowity spektakl świetlny. Nad Babią Górą wstaje słońce i oświetla okoliczne szczyty, a ciężkie sine deszczowe chmury nadciągają od południowego zachodu. Przez kilka minut podziwiamy to piękno, ale dobrze wiemy, że musimy się zbierać, bo inaczej stąd nie wyjdziemy. Czerpiemy wodę ze źródełka, żeby zaparzyć herbatę do śniadania. O 6:16 startujemy na 3 etap GSB.

Szałas na Hali Baraniej
Szałas na Hali Baraniej

Ledwo robimy kilka kroków, a pierwsze krople wody uderzają o kałuże, potem o nasze kurtki i twarze. To niczego dobrego nie zapowiada, wiec przystajemy i oblekamy poncza przeciwdeszczowe. Co chwila przeskakujemy nad kałużami albo przechodzimy po śliskich gałęziach ułatwiających przejście w błotnistych fragmentach szlaku.

Magurka Wiślana, Hala Radziechowska

Kiedy dochodzimy do Magurki Wiślańskiej, pogoda daje nam znać, że to ona dzisiaj dyktuje warunki. Deszcz zacina z prawej strony, krople lecą prawie poziomo, a nasze pałatki robią bardziej za żagle, niż za ochronę przeciwdeszczową. Ciężkie chmury przewalają się przez grzbiet, przez co widoczność ogranicza się do kilkunastu metrów. Poziom naszej irytacji wzrasta z każdą chwilą. Nikt się nie odzywa. Pogrążeni we własnych myślach, pokonujemy kolejne metry szlaku, aż do Magurki Radziechowskiej.

Wychodnie skalne na Magurce Wiślańskiej
Wychodnie skalne na Magurce Wiślańskiej
gsb-dzien-3-relacja-2-beskid-slaski-deszcz-na-szlaku-glowny-szlak-beskidzki
Płynący GSB

Kiedy dochodzimy do Hali Radziechowskiej, chowamy się do wiaty, żeby chociaż przez chwilę odpocząć. Wszystko w środku jest wilgotne, a przez dziury w dachu kapie woda. Na kawałku suchej podłogi stawiamy plecaki i wyciągamy puchówki. Niestety wilgoć potęguje chłód, przez co nie możemy się rozgrzać. Po chwili zbieramy się i ruszamy na Glinne. Podchodzimy w strugach deszczu, ale przynajmniej nasze tętno się podnosi i wraca krążenie do skostniałych palców u rąk.

Hala Radziechowska
Hala Radziechowska

Węgierska Górka i Fort Wędrowiec

Schodzimy do Węgierskiej Górski. Bacznie obserwujemy znaczniki, żeby przez przypadek nie zboczyć ze szlaku i niepotrzebnie nie nadłożyć dystansu. Po 20 min marszu znajdujemy zaciszne miejsce między sosnami. Zdejmujemy na chwilę buty i wyżymamy skarpety, z których wylatuje brązowy strumień wody. Mimo wszystko od tej pory idzie nam się zdecydowanie przyjemniej, a spotkana salamandra jeszcze bardziej poprawia nam nastrój.

Zejście do Węgierskiej Górski
Na zejściu do Węgierskiej Górki

Przed pierwszymi zabudowaniami Węgierskiej Górki dostrzegamy pasącego się na łące jelonka. Czyżby wyszedł na powitanie? Chyba jednak nie, bo gdy zbliża się na ok. 15 metrów i nas dostrzega, staje jak wryty, po czym obraca się i czmycha do lasu, a my możemy oglądać jedynie jego zadek.

Pokonujemy mostek nad Sołą i tym samy pierwsze pasmo na GSB, czyli Beskid Śląski pozostawiamy za sobą. Zatrzymujemy się na dłużej w Amfiteatrze. Niestety okazuje się, że część naszej ekipy z powodu kontuzji nie może dalej iść. Postanawiają zostać w Węgierskiej Górce na nocleg, skonsultować się z fizjoterapeutą, a jutro zadecydować co dalej. Tu się rozstajemy. Szkoda, bo miała to być nasza wspólna przygoda.

Węgierska Górka na trasie GSB
Węgierska Górka
Amfiteatr w Węgierskiej Górce
Amfiteatr w Węgierskiej Górce
Most na Sole
Most na Sole

Od tej pory wędrujemy we dwójkę. Przechodzimy przez Węgierską Górkę i gdy dostrzegamy Orlen o niczym innym nie marzymy, jak o ciepłej kanapce i kawie. To, co kupiliśmy, pałaszujemy na zewnątrz. Chyba wyglądamy jak kloszardzi, bo co chwilę czujemy na sobie przeszywający wzrok przechodniów, ale zupełnie nas to nie interesuje. Najważniejsze, że nie jesteśmy głodni.

Ruszamy dalej w Kierunku Żabnicy. Po drodze zaglądamy do Fortu Wędrowiec. Obchodzimy schron i podziwiamy eksponaty. Kilka zdjęć i ruszamy dalej.

Schron wędrowiec w Węgierskiej Górce
Fort Wędrowiec
Fort Wędrowiec na GSB
Fort Wędrowiec

Od Fortu aż do odbicia szlaku idziemy wzdłuż ruchliwej drogi i co chwila mijają nas ciężarówki i samochody osobowe, które nawet nie zwalniają, gdy nas mijają.  Na szczęście po 1,5 km skręcamy w lewo w spokojniejszą ul. Rowerową, by po 400 m zejść z asfaltu i odbić w drogę szutrową.

Widok na Beskid Śląski
Widok na Magurkę

Rysianka

Podchodzimy, ale śliskie błoto nie ułatwia wędrówki. Chociaż wspomagamy się kijami trekkingowymi, to i tak co chwila buty się rozjeżdżają. Wędrujemy powoli i po 1,5 godz. dochodzimy do Stacji Turystycznej Abrahamów. Przez chwilę zastanawiamy się, czy wejść, czy jednak iść dalej. Jednak ochota na ciastko zwycięża i postanawiamy wstąpić. Zbliżamy się do drzwi, naciskamy klamkę i możemy co najwyżej obejść się smakiem. Zamknięte. Nie pozostaje nam nic innego, jak wędrować dalej. Zajrzymy tu innym razem.

Kolejne schronisko będzie za 2 km, więc może tam uda nam się coś przekąsić. Ledwo ruszyliśmy, a szlak staje się błotnisty i do tego rozjeżdżony. Dobrze, że mamy kije i przed postawieniem kroku, sprawdzamy teren, żeby uniknąć zassania butów po kostki. Sprawnie pokonujemy ten odcinek i już po 30 min jesteśmy przy Schronisku Sławiance. Spoglądamy na znaczniki i okazuje się, że od Rysianki dzieli nas zaledwie 2,5 godz. marszu. Podejmujemy decyzję, że lecimy dalej bez wstępowania do Sławianki.

Drewniany domek n GSB

Ciągle pada, szlak jest mokry i my również, ale plus jest taki, że nie musimy się zastanawiać jak omijać kałuże, tylko przez nie przechodzimy. Po pewnym czasie szlak staje się typowo górski, kamienie, wąska ścieżka. Wędrujemy zboczem Romanki i natrafiamy na charakterystyczne miejsce na szlaku, czyli łańcuchy. Dzisiaj okazują się bardzo pomocne, bo skały są mokre i bardzo śliskie, a dzięki łańcuchom możemy bezpiecznie po nich przejść.

Łańcuchy na zboczu Romanki
Łańcuchy na zboczu Romanki

Dochodzimy do Hali Pawlusiej, ale możemy zapomnieć o widokach, więc nawet się nie zatrzymujemy. Myślimy już tylko o ciepłym i suchym łóżku. Do Schroniska PTTK na Rysiance docieramy o 17.20. W schronisku dostajemy suszarkę do butów, dzięki czemu jutro wyruszymy na sucho. Tak kończymy 3 dzień na Głównym Szlaku Beskidzkim.

Przełęcz Pawlusia
Przełęcz Pawlusia
Schronisko Górskie PTTK Rysianka
Schronisko Górskie PTTK Rysianka

Mapa 3 etapu GSB

Podobne wpisy

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *