Zachód słońca na Mędralowej
||

GSB dzień 4. Trasa: Schronisko Górskie PTTK Rysianka — Mędralowa

GSB dzień 4. Trasa: Schronisko Górskie Rysianka — Mędralowa

Budzimy się o 5.20 z nadzieją, że nie pada. Niestety to tylko marzenie, bo za oknem jest szaro i ponuro, a widoczność ogranicza się do 20 m. Tym razem nie mamy możliwości podziwiania widoków z Rysianki, które podobno są rewelacyjne. Szykując się do wymarszu, ustalamy różne warianty trasy. Idealnie byłoby, gdybyśmy dotarli do Markowych Szczawin, czyli pokonali ok. 32 km. O 7.00 opuszczamy schronisko. Leje jak z cebra. Zapowiada się ciężki dzień.

Z Rysianki schodzimy kamienistym szlakiem. Kiedy teren się wypłaszcza, widzimy, ile wody przybyło w ciągu doby. Początkowo staramy się omijać błotniste i podmokłe fragmenty szlaku, ale po pierwszym zamoczeniu butów już się nad tym nie zastanawiamy. Wszystko płynie, to potok, a nie górska ścieżka. Mijamy trzy Kopce, a następnie wzdłuż granicy polsko-słowackiej kierujemy się na Palenicę. Towarzyszy nam silny wiatr, który nie ułatwia wędrówki. Jeszcze przed szczytem pojawiają się pierwsze płaty zmrożonego śniegu. Przechodząc po jednym, Kamilowi zapada się noga do połowy łydki. Co za nieprzyjemne uczucie.

Z każdym krokiem jest coraz gorzej. Gdy dochodzimy na Halę Cudzichową poza silnym wiatrem, zaczyna padać grad. Czujemy, jakby szpiki wbijały się w skórę. Zauważamy wiatę i postanawiamy na chwilę się zatrzymać. Jednak dotarcie do niej nie jest przyjemne, bo przechodzimy kępach trawy zanurzonych w wodzie.

Hala Cudzichowa
Hala Cudzichowa

W wiacie zrzucamy plecaki i próbujemy wyciągnąć puchówki, ale zgrabiałe palce u rąk nie współpracują. Na szczęście po kilku chwilach zakładamy na siebie kurtki. To dopiero 3 dzień wędrówki, a my już zaliczamy pierwszy poważny kryzys. Na szczęście nikomu nie przychodzi do głowy, żeby się wycofać.

Schronisko PTTK na Hali Miziowej

Byle do kolejnego punktu, czyli Hali Miziowej. Brniemy w śniegu, błocie, a deszcz nie przestaje padać. Nie odzywamy się do siebie. Pogrążeni we własnych myślach, próbujemy przetrwać ten trudniejszy czas. W końcu docieramy na Halę Miziową, ale widoczność jest prawie zerowa. Dopiero gdy podchodzimy bliżej, zauważamy mrugające światełko. To musi być wyczekiwane schronisko. 

Hala Miziowa na GSB

Bez zastanowienia wchodzimy do środka. Gdy zdejmujemy pałatki, to lecą z nich strugi wody. Mija chwila, zanim ociekną. Zamawiamy obfity zestaw śniadaniowy i zupę. Do tego gorąca herbata na rozgrzanie. Ładujemy telefony, power banki i baterie. Przeglądamy mapę i rezygnujemy z dojścia do Markowych Szczawin, bo w schronisku siedzimy prawie od 3 godzin. Mimo wszystko nie żałujemy, że spędzamy tu tyle czasu, bo porządnie się najadamy, a nasze morale podskakują sporo do góry.  Zagrzani ruszamy dalej.

Przełęcz Glinne

Początkowo schodzimy po stoku, ale po ok. 300 m odbijamy do lasu. Idziemy przyjemną leśną ścieżką co chwila, przeskakując nad wystającymi korzeniami. Opady praktycznie ustępują, dzięki czemu humory nam dopisują.

Hala Miziowa - Stok
Opuszczamy Halę Miziową

Dochodzimy do wezbranego potoku i nie mamy możliwości, żeby przejść suchą stopą. Trudno. Wchodzimy wiec w butach i po kostki w wodzie przechodzimy na drugą stronę. Jednak na tym nie koniec zabawy, bo trzeba zrobić jeszcze zdjęcia i nakręcić ujęcia do filmu. Ostatecznie trzy razy wchodzimy do lodowatej wody, po czym wyżymamy skarpetki, wkładki i szczęśliwi wędrujemy dalej. Zejście do przełęczy Glinne jest dosyć strome. Szybko wytracamy wysokość, a kiedy teren się wypłaszcza brodzimy w błocie. W jednej z kałuż dostrzegamy maleńkie traszki i przez kilka minut je obserwujemy.

Wezbrany Potok na GSB
Wezbrany Potok na GSB

Gdy docieramy do przełęczy Glinne siadamy na ławeczce i chwilę odpoczywamy. Ponownie wyżymamy skarpetki i wkładki. Decydujemy również, że dzisiejszy dzień zakończymy na Mędralowej, czyli przed nami jeszcze 13 km marszu.

GSB dzień 4 - Przełęcz Glinne
Przełęcz Glinne

Baza namiotowa Głuchaczki

Pierwsze metry podejścia pozwalają nam się nieźle rozgrzać. Mijamy wzniesienie o nazwie Student, a gdy z niego schodzimy, widzimy w oddali chłopaka z dużym plecakiem. Raczej jest pewne, że też przemierza GSB, co potwierdza się podczas rozmowy. Po chwili dołącza do nas kolejna para i wspólnie gawędzimy przez kilka minut. Po tym czasie życzymy sobie powodzenia i ruszamy w przeciwnych kierunkach.

Mijamy Westkę, a po ok. 2 km docieramy na Beskid Krzyżowski, gdzie dopijamy resztki wody. Na zejściu do przełęczy Półgórskiej musimy się skupić, bo jest ślisko i dosyć stromo. Gdy mijamy strumyk, napełniamy butelki wodą i dostrzegamy, że nawet słońce próbuje wynurzyć się zza ciężkich chmur.

Idziemy wzdłuż granicy polsko-słowackiej

Przed nami podejście na Jaworzynę, które pokonujemy bardzo sprawnie i szybko meldujemy się na szczycie. Schodząc, zachodzimy jeszcze do bazy namiotowej Jaworzyna, bo jesteśmy bardzo ciekawi, jak wygląda.

Ledwo co przyszliśmy, a niebo zasnuwa się ciężkimi chmurami, które zmierzają w naszym kierunku. Niczego dobrego to nie wróży. Czym prędzej schodzimy do Głuchaczek, ale zabrakło nam 5 min, żeby nie zmoknąć. Na szczęście schronienie znajdujemy w bazowej wiacie i tu przeczekujemy najintensywniejsze opady. Mamy też czas na gorącą herbatę, a utracone kalorie uzupełniamy kanapkami. Jednak dłuższe przebywanie w tym miejscu, powoduje, że się wychładzamy.

Mędralowa

Przed nami ostatnie podejście. Cieszymy się, bo dzięki temu, że szlak od Głuchaczek od razu pnie się do góry, szybko się rozgrzewamy. Im wyżej podchodzimy, tym chmury stają się cięższe, ale na szczęście nie pada. Mijamy Mędralową Zachodnią, a gdy idziemy grzbietem, widoczność spada do 50 m. W końcu docieramy na Mędralową, ale szałasu nie widzimy. Musimy posiłkować się aplikacją w telefonie. Odchodzimy kilka kroków w bok i ukazuje nam się zarys dachu naszego dzisiejszego noclegu. Docieramy na miejsce cali i zdrowi po dniu pełnym wrażeń.

Szałas na Mędralowej
Szałas na Mędralowej

Wrzucamy plecaki na poddasze szałasu, następnie wychodzimy, żeby odnaleźć źródełko i nabrać wody. Nagle wiatr przedmuchuje część chmur, a my możemy podziwiać prawdziwy spektakl, jaki zafundowała nam natura. Od promieni zachodzącego słońca, niebo aż płonie. Po ciele przechodzą nam ciary, bo nie spodziewaliśmy się, że w taki piękny sposób zakończy się ten wymagający dzień.

Gdy słońce zachodzi za horyzont, chmury ponownie naciągają na szczyt, a my wracamy do obozowych obowiązków. Kładziemy się spać dopiero przed 23. Niestety po napisaniu kilku zdań relacji, oczy same się zamykają, a my zasypiamy w ciepłych śpiworach. 

Zachód słonca na Mędralowej
Zachód słońca na Mędralowej

GSB dzień 4 — mapa

Podobne wpisy

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *