Szlak Brzeźnica — Kacwin dzień 3
Szlak Brzeźnica — Kacwin dzień 3. Trasa: Rola Jabconiowa — Polana Gronie — Zarębki — Jordanów — Luboń Mały — Luboń Wielki — Rabka-Zdrój, Zaryte — Przełęcz pod Grzebieniem — Grzebień
Spis treści
Rola Jabconiowa — poranek na szlaku Brzeźnica -Kacwin
Noc na polanie minęła bardzo spokojnie. Gdy budzimy się ok. godz. 5, słychać jedynie szczekanie koziołka. Nie mamy ochoty wynurzać się z ciepłych śpiworów, zwłaszcza że po wyjrzeniu z namiotu wiemy, że nie dane nam będzie oglądanie wschodzącego słońca przez zasłaniające je drzewa, więc pozwalamy sobie na błogie lenistwo.
W końcu jednak musiał nadejść ten moment, żeby się ubrać i wyjść na zewnątrz. Widok po wschodzie jest przepiękny, okazuje się też, że nad ranem był przymrozek, bo trawa jest oszroniona. Kamil wypuszcza drona, a ja w tym czasie szykuję na śniadanie: jaglankę z suszonymi owocami oraz orzechami, która w takich okolicznościach smakuje wybornie. Następnie zbieramy całe obozowisko i jesteśmy gotowi do drogi.
Kerunek Jordanów
Na wstępie od razu schodzimy do wioski, przeskakujemy przez ulicę i rozpoczynamy podejście na Groń. Z jednej strony cieszymy się, że mamy rozgrzewkę, a z drugiej kostka Kamila daje się we znaki i biedaczek utyka. Na słońcu temperatura jest super, ale po wejściu do lasu od razu czuć ziąb. Krok za krokiem zyskujemy wysokość i po ok. 40 minutach docieramy do rozejścia szlaków na Groniu. W tym miejscu dołącza zielony szlak, którym można dojść na widokową polanę z kapliczką. My jednak nie zbaczamy ze szlaku i podążamy dalej za niebieskimi znacznikami w kierunku Jordanowa.
Przeskakujemy między kałużami i błotnistymi miejscami, ale kiedy wychodzimy z lasu po prawej, ukazuje się widok na Babią Górę i pasmo Policy.
To, co najlepsze pojawia się za kolejnym wzniesieniem. Na twarzach mamy szerokie uśmiechy, bo na wprost widzimy Tatry. Żeby jeszcze lepiej je widzieć, wchodzimy na polanę. Zachwytów nie ma końca. Widzimy, że z naprzeciwka ktoś nadchodzi. Gdy się pozdrawiamy, kolega do nas podchodzi i mów, że nas kojarzy. Rozmawiając, wspólnie podziwiamy widoki. Dziękujemy za miłe słowa. Po chwili każdy idzie we własnym kierunku.
Zarębki
Ze wzgórza schodzimy do wsi Zarębki, by za chwilę rozpocząć kolejne krótkie podejście. Idziemy polną drogą między Górą Przykiec a Łysą Górą, zerkając na Luboń Wielki, czyli cel na dzisiaj.
Wchodzimy do lasu i po kilku minutach czeka nas ostrzejsze zejście. Gdy docieramy do potoku, stwierdzamy, że to dobry moment na chwilę odpoczynku. Zimna woda kusi, więc na chwilę zanurzamy stopy, co przynosi niesamowitą ulgę, zwłaszcza opuchniętej kostce Kamila.
Jordanów
Przed nami ostatnia prosta do Jordanowa. Zwiększamy tempo, bo droga jest łagodna. Przed samym wkroczeniem do miasteczka, ponownie podziwiamy Tatry i Beskid Żywiecki, a drogę przecina nam bażant. Obok w krzakach dostrzegamy, jak to Kamil nazwał, jego „bażantkę”.
Gdy docieramy do Jordanowa, na chodniku wygrzewa się ok. 30 cm żmija. Gdy ją mijamy, chowa się w trawie. Na rynku w Jordanowie jest gwarno i tłoczno, ale co się dziwić, w końcu to 1 maja i piękna pogoda, więc każdy chce skorzystać z pięknej pogody. Prawie wszystkie ławeczki są zajęte i co chwila mijamy ludzi z lodami.
My jednak mamy jeden cel – Żabka. Przechodzimy przez pasy, ale czeka nas zawód, bo dzisiaj jest zamknięta, a tak bardzo liczyliśmy na panini i uzupełnienie zapasów wody. No nic, będziemy musieli cofnąć się na Orlen. Postanawiamy najpierw zajść do pobliskiej cukierni. Zamawiamy kawę i przepyszne cisto. Siadamy przy stoliku, delektujemy się smakiem słodkiego karmelu i odpoczywamy. Zagaduję panią sprzedawczynię, czy mogłaby uzupełnić nam butelki z wodą i nie ma z tym problemu. Dzięki dobroci drugiego człowieka mamy zapas do końca dnia bez konieczności cofania się na stację benzynową, co nas bardzo cieszy. Po krótkiej rozmowie okazuje się, że pani ma nawet bułki i drożdżówki, tyle że są sprzed dwóch dni. Nam to zupełnie nie przeszkadza, bo pieczywo wygląda bardzo dobrze. Na tym smakowitości się nie kończą, bo z cukierni od razu idziemy do lodziarni na lody włoskie. Są wyśmienite!
W kierunku Pasma Lubonia
Po dość długiej przerwie ruszamy dalej. Kolejne 4 km, to płaski odcinek wzdłuż szosy, po chodniku. Warto nadmienić, że po drodze jest sklep, czynny 7 dni w tygodniu, nawet w święta. W Naprawie za mostem czeka nas podejście, a gdy wychodzimy na łąki i oglądamy się za siebie, ponownie zachwycamy się widokiem na Diablaka. Chwilę idziemy przez las, by ponownie wkroczyć na łąki tym razem z widokiem na Tatry. Dochodzimy do starej DK7 i aż jesteśmy w szoku, jaka panuje tu cisza. Cały ruch samochodowy odbywa się tunelem, zaraz pod nami.
Luboń Mały i Luboń Wielki na szlaku Brzeźnica - Kacwin
Mijamy parking zapełniony po brzegi samochodami i rozpoczynamy podejście na Luboń Mały. Idzie nam bardzo sprawnie. To jest nasz dzień do wędrowania. Po ostrzejszym początku droga się wypłaszacza. Początkowo zakładaliśmy, żeby rozłożyć się z namiotem właśnie w tej okolicy, by skorzystać z programu „Zanocuj w lesie”, ale jest tak wczesna godzina, że szkoda nam tracić czas. Zaraz za Małym Luboniem dogania nas Robert, który także wędruje niebieskim szlakiem. Co za miłe spotkanie. Razem docieramy na polanę Surówki, gdzie robimy przerwę, rozmawiając i kolejny raz podziwiając panoramę Tatr, które nigdy się nie znudzą. Robert rusza na Luboń jako pierwszy, a my kilka minut za nim. Ostatni fragment przypomniał nam, że jesteśmy w Beskidzie Wyspowym i jak na Beskid Wyspowy przystało, szlak ostro pnie się w górę. Oddech się spłyca, a na czole pojawiają się krople potu.
Na Luboniu Wielkim ponownie spotykamy Roberta i razem odpoczywamy na ławeczkach z widokiem na okoliczne wyspy. Okazuje się, że nasz kolega ma zamiar nocować na polanie na Grzebieniu. Od razu podłapujemy temat. Mamy dobry czas, idzie się świetnie, więc dlaczego mielibyśmy tego nie wykorzystać. Postanawiamy, że jak wszystko dobrze pójdzie, to do niego dołączymy. Robert nas opuszcza, a my kilkanaście minut później ruszamy w jego ślady.
Grzebień i koniec etapu 3
Przed nami ostre zejście do Rabki Zarabie. Schodzimy głównie przez las. Nic nas nie rozprasza, więc szybko je pokonujemy, nawet Kamil specjalnie nie odczuwa dyskomfortu związanego z bólem w kostce. Dzięki temu jeszcze przed 19 dochodzimy do głównej drogi, przy której jest czynny sklep.
Wchodzimy i kupujemy kiełbasę na ognisko dosłownie 5 minut przed zamknięciem. Żwawym krokiem podchodzimy na Polczakówkę. Dalej już odbijamy na Grzebień, ale co to jest za wymagające podejście, to szok. Nieźle nas męczy na zakończenie etapu. Na polanie meldujemy się jeszcze przed zachodem słońca, a Robert przygotowuje się do rozpalania ogniska. Szybko rozbijamy namiot, wyciągamy kiełbaski i idziemy je smażyć na ogniu. Dyskusja trwa w najlepsze, kiełbaski smakują wybornie, ale pora w końcu się kłaść spać, bo kolejny dzień już coraz bliżej.
Szlak Brzeźnica — Kacwin dzień 3 | Mapa etapu
Poniżej zamieszczamy mapę z przebytą trasą na odcinku Rola Jabconiowa — Grzebień. Więcej o szlaku przeczytasz w tym wpisie (link do wpisu)
W tym roku chcemy ze znajomymi pierwszy raz wybrać sie w gory na szlaki. Zastanawialiśmy sie gdzie sa ciekawe tras, ale myslę że warto zastanowić sie również, nad waszą trasa. Wszystko fajnie opisane, godne zapamiętania 🙂
Ten szlak jest bardzo fajny i stosunkowo łatwy🙂 Nam się podobał i go polecamy. Może nie jest tak popularny jak np. MSB czy GSŚ, ale zdecydowanie warto go rozważyć. Już niedługo pojawią się filmy na YT i na 100% będziemy o tym informować na IG i FB. Będziecie mogli zobaczyć, jak to mniej więcej wygląda. Pozdrawiamy serdecznie, a jak zdecydujecie się na jakiś szlak, to napiszcie, jaki wybraliście. Pozdrawiamy.