

Szlak Brzeźnica — Kacwin dzień 1. Trasa: Brzeźnica, stacja PKP — Marcyporęba — Trawna Górna, punkt widokowy — przełęcz Zapusta — Draboż — Przytkowice — Zebrzydowice — Kalwaria-Zebrzydowska — Kalwaria, PKP Lanckorona
Wiosna bez dłuższego szlaku, to wiosna stracona. Dlatego, żeby tradycji stało się zadość, ruszamy na kolejny szlak długodystansowy. Tak spodobał nam się niebieski kolor, że i tym razem podążamy za znacznikami tego koloru.
Spis treści
Wiosna bez dłuższego szlaku, to wiosna stracona. Dlatego, żeby tradycji stało się zadość, ruszamy na kolejny szlak długodystansowy. Tak spodobał nam się niebieski kolor, że i tym razem podążamy za znacznikami tego koloru.
Już na samym początku zaliczamy małą wtopę, bo przy sklepie „Delikatesy Centrum”, zamiast skręcić w prawo, idziemy prosto. Na szczęście ratuje nas czujność Kamila i nie musimy dużo nadrabiać. Odeszliśmy od szlaku jakieś 100 m. Szybko więc wracamy na właściwe tory.
Idziemy głównie drogami asfaltowymi, ale przez to, że delikatnie siąpi deszcz, w ogóle nam to nie przeszkadza. Można powiedzieć, że nawet bardziej pomaga w trzymaniu odpowiedniego tempa marszu.
Nie wiadomo kiedy i o 9.30 pojawiamy się w Marcyporębie. Nagrywając filmy i robiąc zdjęcia, bałamucimy tu kilkanaście minut. Przy Kościele św. Marcina i Domu Seniora znajduje się świetna wiatka – idealne miejsce odpoczynkowe dla rowerzystów i piechurów. Po przejściu przez mostek nad rzeczką napotykamy dwóch polnych nicponi (czyt. koty), które niczym nieskrępowane przeskakują przez kolejne płoty. Wychodzimy na asfalt, którym podążamy w górę wioski. Na tym odcinku także mijamy kotełki.
Krótką przerwę robimy w Bachorowicach, gdzie na przystanku autobusowym zajadamy bułki i banany.
Po krótkiej regeneracji jesteśmy gotowi by wędrować w kierunku Trawnej Góry.
Na podejściu czeka na nas nie lada gratka, bo stadko alpak łypie na nas oczami, szczerząc swoje krzywe zęby, a najlepsze są ich czupryny – każdy włos w inną stronę. Jedna natomiast podgryza stalowe ogrodzenie — hehe chyba brakuje jej żelaza 😉 Obok alpak jest jeszcze zagroda danieli, gdzie samiec alfa biega z przystrojonym porożem. Chwilę schodzi, zanim nacieszymy się ich widokiem.
Cały czas idziemy ulicą widokową i musimy przyznać, że nazwę ma bardzo odpowiednią. Systematycznie zwiększamy wysokość i wychodzimy w okolicy Trawnej Góry. Idziemy leśną ścieżką w towarzystwie ptasich treli, te wiosenne są najlepsze, bo gwarantują koncert od rana do wieczora. Co jakiś czas towarzyszą nam widoki na Beskid Żywiecki, w tym na pasmo Policy, czy ukrytą dzisiaj pod chmurami Babią Górę. Mijamy szczyt o nazwie Niedźwiedź, następnie przechodzimy przez przełęcz Zapustą i kierujemy się na Draboż, na który dochodzimy po ok. 20 min marszu.
Po jego osiągnięciu niczym strusie pędziwiatry idziemy do Przytkowic. Po drodze mijamy przydrożną kapliczkę, przy okazji wypatrując Babiej Góry, cały czas ukrytej pod chmurami. Tuż za dużą wiatą przechodzimy po pieńkach przez rzeczkę i od razu rozpoczynamy podejście. Przechodzimy pod szczytem tego pagóra i schodzimy w stronę stacji.
Najbardziej nieprzyjemny fragment szlaku, to kawałek drogi 953. Co chwila mijają nas samochody, ale na szczęście po 400 m dochodzimy do stacji kolejowej w Przytkowicach. Po kolejnych 700 m docieramy do niepozornego skrętu w prawo. Warto zachować tu czujność, bo można bardzo łatwo go przeoczyć i pójść dalej prosto.
Można powiedzieć, że ten szlak jest pod znakiem kota, bo co chwilę wypatrujemy te futrzaki. Szkoda tylko, że wszystkie uciekają, bo z chęcią, któregoś byśmy wygłaskali. Już nawet nie wiemy, ile ich dziś minęliśmy.
Większych atrakcji po drodze nie mijamy, więc skupiamy się tylko na marszu. Przechodzimy przez Zebrzydowice przy kościele św. Michała Archanioła, przeskakujemy na drugą stronę drogi i po kilkunastu minutach wchodzimy do Kalwarii-Zebrzydowskiej. Docieramy do stacji Kalwaria Zebrzydowska Lanckorona i tutaj też kończymy pierwszy etap wędrówki. Przeszliśmy dzisiaj 21,3 km, czyli całkiem nieźle, zwłaszcza że to było dopiero pierwsze nasze wspólne wyjście w góry od listopada z większym plecakiem.
Odcinek z Brzeźnicy to przede wszystkim wędrówka drogami asfaltowymi, ale nagrodą są świetne widoki. Jesteśmy niezwykle szczęśliwi, że w końcu ruszyliśmy na dłuższy szlak. W drodze czujemy się najlepiej. Chociaż ciało się męczy, to głowa odpoczywa. Pora na zasłużony odpoczynek. Do jutra.
Poniżej zamieszczamy mapkę z przebytą trasą z Brzeźnicy do Kalwarii-Zebrzydowskiej Lanckorony.
GSS dzień 5. Trasa: Złoty Stok – Lądek-Zdrój Za nami prawie 100 km Głównego Szlaku Sudeckiego. Po dwóch dniach marszu asfaltowymi i polnymi drogami zdążyliśmy zatęsknić…
GSS dzień 6. Trasa: Lądek-Zdrój – Międzygórze Za sobą mamy już 113 km Głównego Szlaku Sudeckiego. Wędrowaliśmy przez Góry Opawskie, Przedgórze Paczkowskie, Obniżenie Otmuchowskie i Góry…
O Sudeckiej Żylecie usłyszałem pierwszy raz w 2018 r. Wtedy jeszcze nie przeszło mi przez myśl, że kiedykolwiek wystartuję w tak wymagającej imprezie. Jednak wszystko…
GSB dzień 10. Trasa Krościenko nad Dunajcem — schronisko Cyrla — Hala Pisana — Hala Łabowska — Jaworzyna Krynicka — Krynica-Zdrój Kontynuujemy wędrówkę po Beskidzie…
GSB dzień 4. Trasa: Schronisko Górskie Rysianka — Mędralowa Budzimy się o 5.20 z nadzieją, że nie pada. Niestety to tylko marzenie, bo za oknem…
GSB DZIEŃ 1. TRASA: USTROŃ POLANA — SCHRONISKO NA SOSZOWIE Przygodę z Głównym Szlakiem Beskidzkim zaczynamy tradycyjnie na dworcu kolejowym. Musimy przedostać się z Mazur…